poniedziałek, 3 października 2016

Na grobach bliskich

Jeśli ktoś widział na cmentarzu, podczas Święta zmarłych, ucztujących Romów, powinien też wiedzieć, jak odbywały się dawniej Dziady. Ceremonia poświęcona pamięci zmarłych przodków. Przynoszą oni ze sobą, lubiane przez zmarłego, potrawy i napoje. Nie stroni się wtedy od mocnego alkoholu. Każdy toast poprzedzony jest wylaniem odrobiny trunku na grób. Ofiara ku pamięci dla spoczywającego w pokoju. Dziady potrzebowały ognia, więc obecnie palimy na grobach światełka. Dawniej dla dusz zmarłych palono stosy, by mogły trafić na ziemię i zechciały ogrzać się przy ognisku w czasie gościny przygotowanej przez żyjących. Palono też ogniska przy drogach dla zabłąkanych dusz, które nie trafiły w zaświaty. Ogniska rozpalano na rozstajach dróg. Błąkające się dusze były potencjalnym zagrożeniem dla ludzi. Bano się ich, dlatego trzymano je z daleka od domostw. Jednak by tradycji stało się zadość, nie zapominano o nich. Dziady są świętem tak starym, że ich początki giną w mrokach historii odległej i tajemniczej. Zapisanej, nie w świadomej pamięci ludzkiej, tylko w głębokiej podświadomości, swój artykuł opieramy o wiedzy ze strony http://swietaslowianskie.pl/dziady/.


Dziady pozwalały okiełznać strach przed śmiercią i przemijaniem. Strach przed tym, co dzieje się z ludzkim ciałem po śmierci. Pozytywnie wpływały na więzi rodzinne. Dzieje się tak i obecnie, kiedy rodziny spotykają się na grobach wspólnych przodków. Dziady integrowały plemię i pozwalały odnieść się do wspólnej historii i pochodzenia.


Niestety Dziady i ich oprawa nigdy nie były tolerowane przez kościół. Zarzucano im krzewienie pogaństwa nieprzystającego prawdziwemu chrześcijaninowi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz